niedziela, 17 września 2006

Ślub

DSC_5234Z mężem zdecydowaliśmy się na tradycyjny ślub i wesele. Dlatego wzięliśmy oddzielnie ślub cywilny i ślub kościelny. Dzięki temu ja mogłam mieć 2 suknie ślubne:). Na ślub cywilny suknia została kupiona na Węgrzech, w Budapeszcie. Piękna nie?

 

Niestety nie mogliśmy wziąć ślubu cywilnego w Pałacu Ślubu na Starym Mieście, gdyż akurat wtedy był w remoncie. Mogliśmy wziąć ślub albo na Ochocie, albo na Bielanach, albo na Targówku. Na Mokotowie nie było jeszcze sali do ślubów na 100 osób. Teraz już jest – w nowym budynku Ratusza Ursynów przy stacji metra Imielin.

Bielany i Targówek nie wchodziły w grę – za daleko z Ursynowa/Mokotowa, więc została nam Ochota.

Ślub Kościelny zaplanowaliśmy na terenie AON – Warszawa Rembertów. Wszystko tam było – kościół, sala, hotel. Dzięki temu goście z Węgier mieli wszędzie blisko :)

Na świadków wzięliśmy moją siostrę Olę oraz przyjaciela męża od podstawówki Michała.

Obydwa ceremonie należy zaliczyć do udanych:

DSC_5227

Zdjęcie z USC Ochota ze świadkami i urzędniczką.

Pamiętam jeszcze, że Wujek Tibor z rodziną zabłądzili (niestety) i spóźnili się troszeczkę na ślub. Ale Laura twierdzi, że na przysięgę zdążyli.

Bukiet był zamówiony przez męża – ja nic nie wiedziałam jaki będzie. Miał tylko kilka sugestii – czerwono biały bukiet, tak aby to obydwu sukni pasował.

 

 

 

DSC_5291Ślub Kościelny: był zaplanowany po zdjęciach studyjnych. Zdecydowaliśmy się na studio, a nie plener, żeby suknię nie zniszczyć.

Do ślubu dojechaliśmy trochę za wcześnie – byliśmy godzinę przed czasem.

Cieszę się, że moi rodzice zdecydowali się być także na tym ślubie.

 

 

 

 

Więcej zdjęć można znaleźć pod adresem: http://picasaweb.google.com/gi.jungbauer/SlubReportaz?authkey=Gv1sRgCPOC06jUieTlDQ&feat=directlink

 

A oto pokaz slajdów ze studia:



Wesele

 

DSC_5500 Wesele było bardzo udane. Oczywiście nie obyło się bez wpadek… Np. zapomnieliśmy ustalić, że przy parze młodej zamiast wódki ma być woda. Pewnie nikt tego nie zauważył, ale warto sobie zapamiętać na przyszłość.

Oczywiście była trema (a przynajmniej ja ją miałam) przed pierwszym tańcem (walc wiedeński). Ale trema nie minęła wcale po walcu, związku z czym prawie nic nie zjadłam z weselnego menu. Żałuję tylko, że nie spróbowałam z wiejskiego stołu śliwki – podobno były przepyszne.

Nasi znajomi najbardziej zapamiętali tańczących dziadków :)  I chyba nikt nie zapomni wyjącej się pani (świetnej z resztą) z kapeli grającej na weselu.

Welon został ostatecznie złapany przez moją kuzynkę Laurę, a krawat (do czego wcale się kawalerowie nie kwapili) złapał Andrzej Piętka – narzeczony mojej przyjaciółki Karoliny.

Więcej zdjęć z wesela pod adresem: http://picasaweb.google.com/gi.jungbauer/Wesele?authkey=Gv1sRgCOj6v8bphe3IQA&feat=directlink