niedziela, 3 maja 2009

Zalesie – Majówka 2009

No i pojechaliśmy w końcu do Zalesia… Andrzej się uparł, ale było warto.

Pierwszy raz tam pojechaliśmy, więc mąż użył swojego super telefonu z GPS’em (którego żona kazała mu kupić :)). Mimo, że zaznaczył aby nie przeprowadzał nas przez drogi gruntowe, to i tak nas przeprowadził przez takie drogi:) Cóż, może nie był zaktualizowany.

Podczas jazdy mieliśmy też niezłe przeżycia. Andrzej nie zauważył leżącego policjanta i trochę sobie pofruwaliśmy:) Na szczęście nie jechał zbyt szybko.

W końcu dojechaliśmy na miejsce. Jest tam jeziorko i plaża. Ludzie nawet się kąpali. Jedyna rzecz o którym warto pamiętać wybierając się na piknik do Zalesia, to prowiant:) Nie ma tam żadnego sklepu/sklepiku/baru, co nie jest wcale takie złe.

Było piękne słońce, wiatru prawie wcale nie było. Usiedliśmy sobie pod drzewem, Anusia się dobrze bawiła, ale spać nie mogła na nierównym podłożu. Szyszki chyba jej też przeszkadzały. Królewna na ziarnku grochu:) W końcu usnęła w foteliku. Tatuś ją ululał huśtając ją wraz z fotelikiem.

A oto zdjęcia z wypadu:

piątek, 1 maja 2009

Czersk – Majówka 2009

Na majówkę chcieliśmy wybrać się na piknik. Andrzej zrobił mi niespodziankę i kupił koszyk na piknik na 4 osoby. Jest naprawdę pojemny.

Pierwszego maja umówiliśmy się z Krzyśkiem Politowskim na wspólny piknik. Zaproponował nam, abyśmy pojechali do Czersku, gdzie jest ruina zamku i można spokojnie usiąść piknikować. Twierdził, że jak był tam 2 lata temu było super i nikogo tam nie było. Więc się zgodziliśmy.

 

Zaczęło się od tego, że zamiast 30 minut jechaliśmy 1,5 godziny. Na miejscu okazało się, że jest turniej rycerski na zamku i jest tyle osób, że nie można już podjechać, tylko trzeba zaparkować 2 kilometry dalej i poczekać na autobus, który nas podwiezie. Zrezygnowaliśmy z tego pomysły, gdyż nie wzięliśmy stelaża do wózka, myśląc, że nie będziemy musieli fotelika daleko nosić (a 2 km to jednak trochę za dużo na noszenie).

Krzysiek zapytał się jakąś panią, czy nie zna fajne miejsce na piknik w okolicy, a ona wskazała nam plażę nad Wisłą. Faktycznie było tam fajnie, ale strasznie wiało, więc usiedliśmy za wałem, gdzie wiało trochę mniej.

 

 

Było bardzo słonecznie i cieplutko, gdy nie wiało za mocno. Anusia nie była w humorze, chciała spać. Na szczęście usnęła bez problemów na ziemi (oczywiście odpowiednio opatulona – co widać też na zdjęciach).

I najważniejsza informacja z wyjazdu!! Będzie mały Politowski!!! Wyszło oczywiście trochę głupio, bo Krzysiek zapomniał nam o tym powiedzieć, a Marta jest już w 20 tygodniu ciąży:)