niedziela, 21 grudnia 2008

Pierwszy miesiąc

Jakoś przetrwaliśmy wszyscy troje pierwszy miesiąc. Nadal zachwyceni nową istotką narobiłam mnóstwo zdjęć :) Niestety też trochę chorowaliśmy wszyscy troje, ale to dzięki “wspaniałym” lekarzom internistom.

Andrzej niestety zachorował, jak się okazało na wirusowe zapalenie górnych dróg oddechowych (chyba). W niedzielę dostał gorączki 38 stopni i umówił się na wizytę do internisty jeszcze tego samego dnia (MEDICOVER). Internistka stwierdziła, że 38 stopni gorączki to jeszcze nic nie znaczy i że nie widzi żadnej choroby rozwiniętej (jeszcze). Zapytała się go czy szczepił się na grypę. Szczepił się. Postanowiła “wykorzystać” to i nie dała żadnego antybiotyku, mimo, że Andrzej mówił, że mam małe dziecko w domu. Zwolnienia nie dostał. W poniedziałek rano nadal miał wysoką gorączkę, więc zapisał się jeszcze raz do lekarza. Lekarz dał zwolnienie i słaby antybiotyk i jeszcze kazał osłaniać się maseczką chirurgiczną przed dzieckiem – Anusia  miała kilka tygodni. Okazało się, że to nic nie pomaga: ani gorączka nie spada, ani gardło mniej nie bolało.W końcu mama zadzwoniła do znajomego laryngologa, który dał bardzo silny antybiotyk i zwolnienie do końca roku. W czwartek rano jak wstawałam Anusię karmić w nocy, czułam że mnie gorączka łapie, i że Anusie chyba też. Więc migiem wybraliśmy się do pediatry (tym razem LUXMED) – oczywiście Anusia się zaraziła i ja też.

Na szczęście silny antybiotyk Andrzejowi pomógł i w 3 dni wyzdrowiał. My też się jakoś pozbierałyśmy szybko. Nauczka jest taka, że od razu trzeba było brać silny antybiotyk, to byśmy z Anusią w ogóle nie chorowały, no ale cóż – tacy są interniści….

 

1. miesiąc

 

No i związku z nasza chorobą nie mogliśmy zrobić urodzin Andrzeja tak jak chcieliśmy (skończył 30 lat). Z tej okazji ode mnie dostał specjalny bardzo drogi prezent: zegarek GARMIN’a z GPS’em :).

Brak komentarzy :

Prześlij komentarz