czwartek, 11 grudnia 2014

Dylematy świąteczne

Miało być tak pięknie! Od 10 lat nie było mnie na święta w rodzinnym domu. Od 10 lat nie miałam świąt Bożego narodzenia z moimi rodzicami i moją siostrą. Zawsze zostawaliśmy tu w Warszawie i spędzaliśmy święta z teściami. Zaletą świąt na Węgrzech jest to, że moi rodzice nie robią tak obfitych świąt jak teście, wiec dieta nie pójdzie w las.
W tym roku miało być inaczej. Mieliśmy pojechać na święta do mojego rodzinnego domu. A wyszło byle jak.
Otóż mój Kochany Mąż nie dostał urlopu. Przepraszam,  dostał. Na 24 grudnia. Wsio. Ja się pytam, a co z 29 i 30? 
- Ano nie dali mi. 
- Jak to nie dali. 
- No nie dali i już.
- A co z 5 stycznia, też musisz pracować?
- Tak.

No @#$ i jeszcze #$%! Plantacja bawełny!
Najgorsze jest to, że zaczynam się zastanawiać czy aby na pewno to jest tylko wina pracodawcy? Bo mój mąż nie wykazywał entuzjazmu wyjazdu na święta nigdy. I tak sobie myślę, gdyby chciał to pewnie by załatwił, a że nie chce to się nie stara.
I co ja miałam zrobić? Cała moja rodzina na Węgrzech się sprężyła, scaliła i będzie na święta! Córka nastawiona, że jedzie.
Tak więc lecę z córką. Wracamy na Sylwestra, bo z mężem pobyć też chcę. Bilety zakupione.


Brak komentarzy :

Prześlij komentarz