Nie wspomnę o tym, że w Polsce nie istnieje równouprawnienie. Nie chodzi mi o relacje damsko-męskie, lecz o relacje społeczne, politykę, naukę.
Bo jak można mówić o równo uprawnieniu w polityce, jeżeli ustawa musi gwarantować, że 30% na listach muszą być kobiety?? Jak dla mnie to powinno być oczywiste. Powiem więcej, powinno być 50/50 i to nie z przymusu, a z kompetencji. Mówią, że nie ma tyle kobiet w polityce. Ale ja nie wierzę. Uważam, że nie ma tyle, bo kobiety, w przeciwieństwie do mężczyzn, nie pchają się na siłę, nie rozpychają się za wszelką cenę i wolą być kompetentne i pracować gdzieś prywatnie, gdzie je docenią, niż dostać się do sejmu,
Albo to - ciąża to choroba, więc przez specjalną ustawę dla kobiet trzeba regulować co może kobieta, a czego nie w ciąży. Spójrzmy na przykład na mnie (:)) Informatyk (a ścieśle rzec biorąc programista). Według ustawy kobieta w ciąży nie może siedzieć więcej niż 4 godziny przed komputerem. To co k... ma robić programista?? Owszem, rozumiem, że kiedyś to chroniło przedewszystkim zdrowie kobiety tj. oczy - bo monitory były kiepskie. Ale teraz?? Przecież więszkość pracuje na laptopie lub przy płaskim monitorze - taki ekran mniej szkodzi niż powietrze miasta w którym kobieta żyje!!
Już nie mówiąc o tym, że co ma zrobić pracodawca z takim pracownikiem. Kawę ma roznosić? I kanapki? Bo przecież większość biurowych prac jest przy komputerze. A może ma po 4 godzina do domu puścić?? Ja bym się na takiego pracodawcę obraziła - co ja chora jestem, że nie mogę pracować??
A o nadużyciach ustawy dla kobiet w ciąży i młodych matek już nie wspomnę. Tak, tak - my kobiety bez szczelnie je nadużywamy i pomagają nam w tym lekarze. Więc nie dziwię się, że pracodawcy nie chcą (nie lubią) zatrudniać młode kobiety - jeszcze bezdzietne.
A po macierzyńskim - to już inna bajka. Też nie jest lepiej. 1 tydzień tacierzyńskiego 20 tygodni macierzyńskiego. Równouprawnienie - chachacha.
Wiem, że panowie się i tak nie garną. Ale to już inna sprawa.
Kobiecie jest trudno wrócić - nie dość, że dylemat ma, to brak pomocy ze strony państwa i pracodawcy. Brakuje żłobków publicznych, brakuje przy zakładach pracy, nie ma wsparcia opiekunki/żłobka prywatnego dla osób,które już się na coś takiego decydują. Uważam, że jak państwo nie dało rady z założeniem odpowiedniej ilości żłobków państwowych. to powinien zwracać (lub powinna być możliwość odpisania od podatku) koszt włożony w płatną formę opieki. Przecież taka mama idąc do pracy płaci podatki, składki ZUS, emerytalne itd. A taka co nie wraca, to państwo nic z tego nie ma. Pewnie się narażę na mamy, które nie pracują zawodowo, ale na usprawiedliwienie dodam, że taka mam też powinna dostać pensję od państwa. Za pracę wykonywaną w domu. Bo to też praca.

Brak komentarzy :
Prześlij komentarz