Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Społeczeństwo. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Społeczeństwo. Pokaż wszystkie posty

środa, 13 listopada 2013

Media

I lansują osoby nieodpowiednie. Potem się dziwią, że celebryci dużo zarabiają.
Ja nie mogę. Za co? Ku*wa nie rozumiem <<ECH>>
Ale po chwili zastanowienia mam  rozwiązanie: media jednak są ogłupiające. Nie źle to ujęłam. Są głupie. A pomyśleć, że kiedyś było inaczej.
Zresztą, co ja się dziwię, jak na studia dziennikarskie wybierają się największe matoły i grafomani?
Wniosek mam jeden: nauczyć córkę, jak inteligentnie rozpoznać głupotę i odcedzić wartościowe rzeczy od chwastu. Nie będzie łatwo.
Odciąć się nie da. Media nas ogarnęły, są wszędzie.

piątek, 24 maja 2013

EKUZ

Zwracam honor, nawet w Polsce jest łatwo wyrobić :) Tyko trzeba wyczekać swoją kolejkę. Poszłam. O 11 godzinie 30 osób przede mną (skąd Ci ludzie się biorą??) , ale 4 okienka i migiem już stoję przed mało sympatycznym panem w okienku. Oddaję wniosek wypełniony nota-bene ze strony NFZ elektronicznie i wydrukowany. Pa prosił tylko o dowód do wglądu i wydrukował mi i mojej córce karty.

Ja zadowolona odchodzę od okna i przeglądam karty. Patrzę, a tu nazwisko: JUNGBAUER. WTF? I lecę szybko do okienka dopóki jeszcze następny nie doszedł i mówię panu, że karta ma złe dane, bo to nazwisko to moje panieńskie. Patrzy na mnie jak cielę, jakby nie rozumiał co do niego się mów (pewnie nie standardowa procedura, to mózg się zawiesił). Ale wdrukował drugą już poprawnie.

Podsumowując: miło nie było (pan był jakiś gburowaty), szybko też nie do końca. Samo wydrukowanie zajęło mało czasu, ale do urzędu jak na pocztę - trzeba swoje odstać.

piątek, 4 listopada 2011

Praca czy hobby?

Należę do tych szczęśliwców, którzy lubią swoją pracę. Długo myślałam, że jest tak dlatego bo to jest moje hobby. Teraz myślę jednak, że tak nie jest. Ale mogę się mylić.

Lubię swoją pracę, ale jak wracam do domu nie koniecznie muszę się zajmować tym co w pracy. Mam też inne hobby, którym oddaję się poza pracą.



Ostatnio czytałam artykuł o ludziach, którzy wykonują zawodowo swoje hobby. Z wydźwięku artykułu wynika, że oni 24/7/365 nic innego nie robią. Nie jestem przekonana, czy to jest prawdziwe. Wręcz przeciwnie.
Ok, lubi to co robi, ale non-stop? Nic nie może być tak absorbujące, żeby robić to nieprzerwanie przez 30 lat!
Oczywiście wszystkie moje poglądy są poparte tylko na obserwacji samej siebie i bliskich mi osób.

Moje pasje

Bieganie.
Poświęcam jej tyle czasu na ile mnie stać. I nie przepełnia mi ono całego życia, choć gdybym podliczyła ile lat biegam wyszłoby  na to, że prawie pół życia! Nie do wiary!

Rysowanie.
Bardzo rzadko mi się zdarza aby znaleźć na to czas. Są to raczej okresy, za to bardzo satysfakcjonujące. Z rysowaniem jest tak, że muszę mieć pomysł  ("natchnienie"  - jak to woli). Niestety nie kończyłam żadnych kursów (choć się przymierzałam), więc moje rysowanie jest totalnie amatorskie. Uczę się z książek. Ale jak tylko będę miała więcej czasu, zapiszę się na jakiś kurs. Czasami moja amatorszczyzna jest moim ograniczeniem, a czasami wręcz przeciwnie.

Czytanie
Na to mam czas tylko jak jadę do pracy. I to tez nie zawsze czytam książki, czasami mam ochotę na coś "ogłupiającego". Ale to inna historia. nie jest tak źle, bo w tym roku zdążyłam już przeczytać 4 książki i właśnie jeszcze mam 3 na oku. Trudno mi jest znaleźć coś dobrego do czytania. Ostatnio w księgarniach sa populistyczne mało ambitne książki. No i chciałabym, czytać więcej książek po węgiersku. Niestety nie ma dostępu do nich, ale się rozglądam.

Dieta
Przez to moje odchudzanie zaczęłam się interesować dietetyką. Przyjrzałam się mojemu sposobowy odżywiania i obserwuję swoje ciało. Sporo się nauczyłam. Szkoda tylko, że tak późno. Więc teraz dieta (nie oznacza odchudzania!) jest też moja pasja, tak samo jak z nim związane gotowanie. Lubię gotować. Lubię też "ulepszać" przepisy,  improwizować w kuchni. Wychodzi różnie, ale zazwyczaj smacznie. Ulepszanie nie oznacza, że coś musi być niedietetyczne - wręcz przeciwnie. Obecnie na tym się skupiam w kuchni - żeby jeść wszystko, ale zdrowo.

Podsumowując: Uważam, że człowiek nie powinien ograniczać się tylko do jednej pasji. Czyni sobie tym krzywdę. Ogranicza rozwój umysłu i ducha.
Prawdą jest też, że każdy człowiek jest inny i ma inne potrzeby, więc jak ktoś się realizuje tylko w jednej pasji ... cóż jego wybór

piątek, 8 kwietnia 2011

Prawda czy tragedia??

Nadchodzi rocznica bardzo ważna dla każdego prawdziwego Polaka. Cały Naród do tego się przygotowuje...

A ja myslę, że tylko media i politycy. Mnie takie obchody wogóle nie są potrzebne, wręcz przeciwne - są wypaczeniem.

Prawda jest taka, że był to wypadek. Nic innego. Wypadki się zdarzają. Codziennie. Codzienne na polskich drogach umierają ludzie. Statystycznie tyle ile zginęło w Smoleńsku.

Ja nie odmiawiam członkom rodzin żałoby. To oczywiście jest tragedia i nikomu nie życzę, żeby czegoś takiego przeżywał. Ale czy warto z tego robić taka aferę narodową medialno-polityczną? Bo obecna sytuacja bezsensu interpretacji zdarzenia głównie zawdzięczamy mediom, które jak zwykle przypisują takim katastrofom znaczenia, których nie ma. Statystycznie rzecz biorąc co chwila powinien spadać jakiś samolot. Tak wynika z prawdopodobieństwa niezawodności technologii i ludzi.

Ja tę rocznicę nie obchodzę. Nie dlatego, że Kaczyński tam zginął. Zginęła tam też osoba, którą bardziej szanuję niż pana prezydenta  (jako człowieka i polityka). Rocznicę nie obochę z tego względu, że nie obchodzę także rocznicę innych wypadków - czasami tragiczniejszych w skutkach. Jakbyśmy, my Polacy, chcieli upamiętnić wszystkie nasze tragedie i katastrofy nie starczyłoby nam dni w roku.

Może moje poglądy wynikają z bardziej obiektywnego spojrzenia na polskość, bo jestem także węgierką. Ja jednak lubię o sobie myśleć, że jestem Europejką. I nie podoba mi się to co się dzieje wokoło smoleńska. Byłam zadowolona z braku reakcji Tuska na raport MAK. Myślę, że nawet byłoby lepiej gdyby nie przyjechał z Alp. Ja nie widziałam takiej potrzeby. Natomiast ostatnie jego wypowiedzi wprowadzają mnie w konsternację. Bo odbieram to jako wypowiedzi spóźnione i jako takie - populistyczne. Kampania wyborcza się zaczęła...



niedziela, 3 kwietnia 2011

Kobiety a równouprawnienie w państwie polskim

Zacznę od tego, że nie jestem feministką. Przynajmniej się za taką nie uważam.
Nie wspomnę o tym, że w Polsce nie istnieje równouprawnienie. Nie chodzi mi o relacje damsko-męskie, lecz o relacje społeczne, politykę, naukę.

Bo jak można mówić o równo uprawnieniu w polityce, jeżeli ustawa musi gwarantować, że 30% na  listach muszą być kobiety?? Jak dla mnie to powinno być oczywiste. Powiem więcej, powinno być 50/50 i to nie z przymusu, a z kompetencji. Mówią, że nie ma tyle kobiet w polityce. Ale ja nie wierzę. Uważam, że nie ma tyle, bo kobiety, w przeciwieństwie do mężczyzn, nie pchają się na siłę, nie rozpychają się za wszelką cenę i wolą być kompetentne i pracować gdzieś prywatnie, gdzie je docenią, niż dostać się do sejmu,

Albo to - ciąża to choroba, więc przez specjalną ustawę dla kobiet trzeba regulować co może kobieta, a czego nie w ciąży. Spójrzmy na przykład na mnie (:)) Informatyk (a ścieśle rzec biorąc programista). Według ustawy kobieta w ciąży nie może siedzieć więcej niż 4 godziny przed komputerem. To co k... ma robić programista?? Owszem, rozumiem, że kiedyś to chroniło przedewszystkim zdrowie kobiety tj. oczy - bo monitory były kiepskie. Ale teraz?? Przecież więszkość pracuje na laptopie lub przy płaskim monitorze - taki ekran mniej szkodzi niż powietrze miasta w którym kobieta żyje!!

Już nie mówiąc o tym, że co ma zrobić pracodawca z takim pracownikiem. Kawę ma roznosić? I kanapki? Bo przecież większość biurowych prac jest przy komputerze. A może ma po 4 godzina do domu puścić?? Ja bym się na takiego pracodawcę obraziła - co ja chora jestem, że nie mogę pracować??

A o nadużyciach ustawy dla kobiet w ciąży i młodych matek już nie wspomnę. Tak, tak - my kobiety bez szczelnie je nadużywamy i pomagają nam w tym lekarze. Więc nie dziwię się, że pracodawcy nie chcą (nie lubią) zatrudniać młode kobiety - jeszcze bezdzietne.

A po macierzyńskim - to już inna bajka. Też nie jest lepiej. 1 tydzień tacierzyńskiego 20 tygodni macierzyńskiego. Równouprawnienie - chachacha.

Wiem, że panowie się i tak nie garną. Ale to już inna sprawa.

Kobiecie jest trudno wrócić - nie dość, że dylemat ma, to brak pomocy ze strony państwa i pracodawcy. Brakuje żłobków publicznych, brakuje przy zakładach pracy, nie ma wsparcia opiekunki/żłobka prywatnego dla osób,które już się na coś takiego decydują. Uważam, że jak państwo nie dało rady z założeniem odpowiedniej ilości żłobków państwowych. to powinien zwracać (lub powinna być możliwość odpisania od podatku) koszt włożony w płatną formę opieki. Przecież taka mama idąc do pracy płaci podatki, składki ZUS, emerytalne itd. A taka co nie wraca, to państwo nic z tego nie ma. Pewnie się narażę na mamy, które nie pracują zawodowo, ale na usprawiedliwienie dodam, że taka mam też powinna dostać pensję od państwa. Za pracę wykonywaną w domu. Bo to też praca.



wtorek, 29 marca 2011

Trochę o ludziskach

Dziś w pracy znowu nie ciekawie. Dlaczego są zatrudnieni ludzie nie kompetentni i to na stanowiskach kierowniczych? Czym sobie na to zasłużyli? Niewiedzą?
Swoją drogą, w takich wielkich firmach (o korzeniach w PRL) zawsze ważniejsze było kumoterstwo, nepotyzm i nieróbstwo. Tyle zdążyłam przez 1,5 roku pracy zauważyć. Jak na razie nie daję się :) To znaczy nadal chce mi się to zmieniać... mimo wszystko. Mam nadzieję, że kiedyś Prezesi zauważą, że kompetencja i wiedza bardziej służą firmie niż powiązania i znajomości. Choć wątpię ... podobnie jest w polityce.

Jako informatyk jestem za wprowadzeniem narzędzi ułatwiających pracę. Owszem, to spowoduje, że robota. która jest robiona w tej chwili przez 3 osoby, będzie można zredukować do jednej. Tylko ludzie myślą, że to wiąże się ze zwolnieniami (nawet kierownicy). A tak wcale nie musi być. Te 2 osoby można po prostu przydzielić do zadań, które do tej pory były zaniedbywane, bo nie było czasu. Ale nie wieżę, żeby myślenie Dyrektorów/Prezesów i Kierowników w tej sprawie zmieniło się w najbliższym czasie... Przynajmniej tych starej daty. Bardzo nad tym ubolewam, bo widzę jak pracę w wdrożenie nowego systemu marnuje się przez niewiedzę, krótkowzroczność i brak chęci zmiany oraz rozwoju. (A najbardziej mnie dziwi to, że to są młode!! i wykształcone osoby!!! - te niemające chęci rozwoju)Przez to pieniądze wydawane na nowoczesne technologie są wyrzucane w błoto. A są to niemałe pieniądze.