O! Determinacjo! Gdzie się schowałaś?
Determinacja
w zachowaniu diety, bo jeśli chodzi o treningi do do siebie pretensji
mieć nie mogę, gdzieś polazła ok. rok temu. I tak się schowała, że od tej pory się strasznie męczę. Z dietą i ze swoją wagą.Dlatego też, mimo nakazu dietetyczki z V nie ważyłam się. Kolejne ważenie dopiero przed zawodami, czyli 1 czerwca. I nie ma bata, żebym wcześniej wlazła!Wczoraj nie źle mi dietka poszła, choć szału nie ma - mogło być lepiej. Ale spokojnie, cierpliwości. Małymi kroczkami dojdziemy do celu.
W tym miesiącu założenia kilometrażu w biegu już osiągnęłam, a mam jeszcze przed sobą 5-6 treningów czyli ok 60 km. Masakra! Nie narzekam, tylko coś mi się tutaj wydaje jakby było za dużo tego. Nie wierzę po prostu, że dam(dałam) rade tyle przebiec i patrzę na ten mój kalendarz biegowy liczę, sumuję i ciągle wychodzi ten sam wynik.
I wiecie co? Nie jestem stworzona do biegania maratonów. Za dużo zbiera mi to enerii i czasu. Nie jestem gotowa na takie poświęcenie. Już teraz, a przygotowuję się tylko do półmaratonu, mam dość. Cała radość biegania została mi odebrana.
Pewnie to tylko chwilowe i przesadzam. Przemęczenie. Pewnie przejdzie mi i znów będzie brakowało biegania. Ale chciałabym to odczuć.
Brak komentarzy :
Prześlij komentarz