poniedziałek, 21 października 2013

Bieg "Rakowi Wspak" 2013

Jestem winna jeszcze relacji za bieg Rakowi Wspak. Zbierałam się długo do tej relacji, bo najzwyczajniej bieg mi się nie podobał. Nie zrozumcie mnie źle. Atmosfera była super, cel szlachetny, ale bieg kiepski.
Może jestem przyzwyczajona do innych warunków i tras. Najzwyczajniej trasa była źle przygotowana. Mimo tego co wszyscy mówią, zapisuję się do biegów głównie po to by pobiegać. Nie muszę bić rekordów, to nie o to chodzi, ale chcę móc biec. Poczuć wiatr muskający policzki, mijać ludzi z uśmiechem na twarzy, którzy pokonują własne słabości, widzieć radość z biegu i jedność, która łączy nas podczas biegania. Ja widziałam tylko skupienie, by nie przewrócić się, by nikt nie zablokował. Nie widziałam ani jedności, ani radości z biegu. Po prostu nie dało się biec. Ale może od początku.
Zapisałam się na bieg by spotkać się z koleżankami z zaBieganych, a i przy okazji wspomóc fundację też nie zaszkodzi. Biegł na 5km, pomyślałam, co to dla mnie! Nastawiłam się głównie na spotkanie z dziewczynami.
Była pogoda iście piknikowa. Byłam na miejscu godzinę przed startem i odebrałam pakiet. Oczywiście stałam w mega kolejce, bo ludzie zamiast sprawdzić, skąd mają odebrać pakiet (stanowisk było kilka w zależności od numeru startowego) woleli stanąć w kolejce. Ach ta mentalność po PRL! Cudne!
Po odebraniu pakietu chciałam się przebrać. Właśnie wtedy spotkałam Dorotę.
Przed startem

Pogoda na tyle nas zaskoczyła, że nie do końca wiedziałam jak się ubrać. Poszłam więc z Kobietami Na Medal na rozgrzewkę w długim rękawie i ocieplaczach na łydkach. Jednak po pół kilometrze już wiedziałam, że jest mi za gorąco i jak mam tak biegać 5 km to niestety się umęczę.
Kobiety na Medal i ja

Zostawiłam więc dziewczyny i poszłam po moje rzeczy do depozytu. Czekałam i czekałam. Koleś 4 razy podchodził do mnie i sprawdzał mój numer. Nie mógł znaleźć. Lekko się zdenerwowałam, bo zostawiłam telefon w torbie. W końcu pozwolił mi wejść i samej poszukać. Zobaczyłam chaos totalny. Nic dziwnego, że nie znalazł, bo bardzo mądrze (oprócz tego, że był chaos) to położyli moje rzeczy z numerem do dołu. Gratulacje! Najważniejsze, że się odnalazły rzeczy.  Rozebrałam więc się do krótkiego rękawu i założyłam okulary bo słoneczko dało już czadu.
Rozgrzewka
Śmignęłam na rozgrzewkę, niestety połowa mnie ominęła, czego bardzo żałuję. Potem ustawiliśmy się na start. Tym razem stanęłam na środku, bo ścigać się nie zamierzałam. Start i... dupa. Tłum, slalom i ścisk. Myślałam, że po pierwszym okrążeniu będzie lepiej. Pomyliłam się. Cały czas było źle, wąsko i  tłumnie. Miało być 5 km, wyszło 5,8. Generalnie sam bieg wspominam źle.
Bieg

Podobała mi się energia i muzyka, którą grał zespół na scenie i za każdym razem gdy ich mijałam robiło mi się weselej, a mijałam ich pięciokrotnie.
Po dobiegnięciu do mety otrzymałam medal, herbatę i ciasteczka. Pyszne były. Spotkałam jeszcze kolegę mojego męża z rodziną, więc trochę pogadaliśmy.
Postanowiłam jednak zostać dłużej by pobyć i pogadać z dziewczynami. Poszłam po rzeczy. Jak już dotarłam pod scenę okazało się, że zostawiłam w szatni medal. Więc z Dorotą poszłyśmy po nowe.

zaBiegane

Ceremonia wręczania nagród przeciągała się w nieskończoność, po godzinie szczere miałam dość. Może problem był w tym, że nie było grze spocząć?
Jednak spotkanie z dziewczynami wszystko zrekompensowało. Mam nadzieję, że jeszcze się spotkamy.

Brak komentarzy :

Prześlij komentarz