Zbieram się, by opisać bieg i jakoś nie nadchodzi chęć, więc będzie bez natchnienia. Czyste fakty.
Przygoda z Nocną Ściemą zaczęła się jeszcze rok temu, gdy kuzyn mojego męża z marszu postanowiła przebiec, i przebieg. Z tym "z marszu" to przesadziłam, ale faktem jest, że zaczął biegać niespodziewanie i w zasadzie po to by przebiec Nocną Ściemę. Kuzyn przyznał się też, że my z mężem zainspirowaliśmy go do biegania. A ja zainspirowana jego półmaratonem obiecałam mu, że w przyszłym roku przebiegnę z nim. Choć w tedy jeszcze połówek nie biegałam w ogóle. I tak oto w tym roku Nocna Ściema stała się moją czwartą połówką. Aż sama się dziwię.