Dzisiaj miałam wizytę u dentysty w sprawie nawracającego bólu zęba. Otóż historia mojego zęba (prawa dolna szótska) jest długa i kręta.
Zaczęło się ... hmm... 12 lat temu, kiedy to bardzo spóchło i bolało niemiłosiernie. Zrobiła się wielka kula pod zębem. Był to mój pierszy ząb kanałowo leczony więc dokładnie pamiętam.
Otworzony był na Węgrzech, truty w Polsce, a na sam koniec zamknięty znów na Węgrzech. Po zamnięciu długo wydawało mi się, że plomba jest za wysoka i jakoś ją poprawili, ale nie wiem dokładnie gdzie.
Miałam potem spokój przez kolejne 3-4 lata, aż do momentu, gdy mi się ułamał. wtedy stomatolożka (na Węgrzech) zaproponowała mi koronkę.
Po dwóch latach od tego momentu zaczął mnie bolec, więcposzłam do dentysty. Tym razem w Polsce. Prześwietlenie i diagnoza: źle wypełnione kanały. I tak miałam leczone kolejny raz, a potem po raz trzeci w zeszłym roku.
Aż do pierwszego listopada było wszystko ok. Ale w niedzielę już nie wytrzymała i wybrałam się na dyżur stomatlogiczny. Dostałam antybiotyk i polecenie udania się do dentysty, który robił koronę. Niestety to nie było możliwe, bo stomatolożka zamknięła swój gabinet.
Wylądowałam w innym, poleconym miejscu, ale stomatolożka mi się spodobała. Wyglądała na bardzo kompetentną. Zrobiła mi od ręki prześwietlenie zęba. I zdębiała.
Tłumaczyła mi dobitnie i szczegółowo, oto co zrozumiałam z diagnozy:
Mam zmiany w kości, nie jest to rak, ale struktura kości jest inna niż powinna być. Na prześwietleniu obiawia się to tak, że zamiast ciemnoszarego bąblowatego obaszaru widać jasną plamę. I w to miejsce sa wrośnięte korzenie mojej szóstki.
Według oceny dentystki nic nie pomoże zwykłe leczenie, bo nigdy nie będzie można dotrzeć do końca kanałów. Na zdjęciu ewidentnie widać sporą część niewypełnionych kanałów.
Co mogę zrobić?
Otóż muszę zebrać wszystkie moje zdjęcia tego zęba jakie tylko posiadam z ostatnich lat, zrobić nowe i wybrać się do chirurga szczękowego który ma mi odpowiedzieć na pytania na postawie widocznych zmian:
- Czy leczenie pod mikroskopem jest wskazane?
- Czy lepiej ząb usunąć?
- Jeśli się uzunie, czy będzie można wstawić implant, czy tylko mostek?
Pytałam czy warto walczyć o ten zab. W zasadzie dentyści mówią, że o każdego zęba warto walczyć, bo póki jest, to jest lepiej. widziałam konstenrację na twarzy stomatolożki, która dała mi raczej wymijająca odpowiedź, że w sazadzie powinno się walczyć o ząb, ale w tym przypadku może to być niezwskazane ekonomicznie. Bo za dużo kasy wybólę bez efektu.
Pytałam się też, czy dopóki nie zrobię cos zęba to już tak będzie mi zawsze boleć i musze być na lekach? Na szczęście nie. Powiedziała, ze równie dobrze może mnie boleć za 5 lat jak i za 2 tygodnie.
Co do leczenia mikroskopijnego jestem bardzo sceptyczna. Oznacza to, że nie tylko musze wybólicz kasę na leczenie, ale także na nową koronę. Szacunkowo wyniesie mi to połowę ceny implantu. A nie mam gwarancji 100% wyleczenia. Nad usunięciem zęba się zastanawiałam mocno. Wolałabym implant, ale najpierw skonsultuję się z chirurgiem. Może sie okaże, że leczenie pod miskroskopem rozwiąże mój problem.